Maskowanie po żeglarsku – jak wybrać najlepszą opcję?

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami i już niedługo niektórzy szczęśliwcy (mamy nadzieję, że będziecie wśród tej elitarnej grupy) wybiorą się na jakiś rejs. Wszystko wskazuje na to, że tym razem bez masek się nie obejdzie… a może jednak?

Co warto o nich wiedzieć, jak wybrać tę najlepszą i czy nawet w masce można pozostać sobą? Odpowiedzi na wszystkie te pytania znajdziecie poniżej.

Jedna wielka rodzina

Załoga pod wieloma względami przypomina rodzinę: tworzą ją ludzie, którzy mogą na sobie polegać, spędzają ze sobą dużo czasu, potrafią wznieść się ponad własne ego i generalnie czynią starania, by się nie pozabijać. Wiedzą też dobrze, że są za siebie nawzajem odpowiedzialni. Jak zatem w świetle tych faktów powinna wyglądać kwestia maskowania?

Przede wszystkim, nie ma powodu, byśmy przebywając na jednej łodzi, nosili ciągle maseczki. To byłoby uciążliwe i… całkowicie zbędne. Przynajmniej dopóki pozostajemy na pokładzie lub pod nim.

Inaczej wygląda sprawa, kiedy załoga schodzi na ląd. W porcie, a nawet w zwykłym sklepie spotkamy przecież innych, potencjalnie zarażonych ludzi, dlatego tutaj maskowanie jest jak najbardziej wskazane, a wręcz konieczne.

Oczywiście, maska masce nierówna, a to, którą wybierzemy, zależy od naszych indywidualnych preferencji. Chcąc jednak dokonać racjonalnego wyboru, trzeba mieć choćby elementarną wiedzę na dany temat. Przyjrzyjmy się zatem dostępnym opcjom.

Rodzaje maseczek

Jak już zapewne zauważyliście, na rynku istnieje kilka typów masek, różniących się wyglądem, skutecznością działania, no i ceną. Cały sekret tkwi w technologii wykonania, opisanej odpowiednią normą… absolutnie nic nie mówiącą laikowi. Wyjaśnijmy zatem, co trzeba wiedzieć o literkach na opakowaniu.

  • Półmaski z zaworkiem typu FFP2 i FFP3 (według amerykańskiej nomenklatury FFP2 to N95). Tego typu masek używa personel medyczny, mający styczność z osobami zarażonymi. Jeśli bardzo ciekawią Was zawiłe normy, zajrzyjcie na stronę WHO; na nasze potrzeby wystarczy jednak wiedzieć, że takie maski chronią przed zaciągnięciem do płuc skażonego koronawirusem powietrza, przy czym FFP3 robią to ciut lepiej, niż FFP2. Oba typy są przeznaczone do wielokrotnego użytku: można je nosić 24 godziny bez przerwy, po czym należy spryskać je z obu stron preparatem dezynfekcyjnym i znów są jak nowe. Takie maski chronią tylko ich posiadacza, ponieważ zaworki sprawiają, że powietrze swobodnie wydostaje się na zewnątrz. Osoby podejrzewające u siebie wirusa lub potencjalnie zarażone nie powinny ich używać. Innymi słowy: jest to dobry wybór, gdy sami jesteśmy zdrowi, ale mamy wątpliwości co do zdrowia pozostałych.
  • Maski bawełniane. Są prostsze w konstrukcji i nie posiadają zaworków. Takie maski są rekomendowane do użytku dla osób, które potencjalnie mogą być zakażone, nawet jeśli nie mają objawów. Noszenie bawełnianej maseczki chroni więc nie tylko jej właściciela przed światem, ale też świat przed nim. Jeśli chodzi o czas używania, to jest ona skuteczna dotąd, dopóki nie przesiąknie, bo wtedy przestaje spełniać swoją rolę. Maski bawełniane przeznaczone są do wielokrotnego użytku: dla odświeżenia ich właściwości wystarczy wyprać je w wodzie z detergentem. Innymi słowy: jest to dobry wybór, jeśli nie chcemy zarazić się od innych, ale mamy też świadomość, że sami możemy niechcący rozsiewać wirusa.

I co tu wybrać?

Żeglarze wysoko cenią sobie wolność i raczej nie przepadają za odgórnymi „prikazami” (no, chyba że od kapitana), dlatego najlepiej zrobicie, podejmując decyzję samodzielnie.

Oczywiście, maseczka może Was wkurzać, bo przyjemnie jest odetchnąć pełną piersią, zamiast przez materiał. Zamiast jednak obrażać się na rzeczywistość, lepiej jest poszukać jakichś pozytywnych stron zaistniałej sytuacji; owszem, są takie. Maski to przecież kolejny element, za pomocą którego możemy wyrazić siebie i swoje upodobania.

Tak, wiemy, że na początku braliście, co dawali, więc pewnie wielu z Was paradowało w gustownych maskach ozdobionych kwiatuszkami, albo – o zgrozo – Hello Kitty. Na szczęście teraz wybór jest większy, dzięki czemu każdy szanujący się żeglarz może podkreślić swoją „żeglarskość”, wybierając model z kotwicą albo inspirującym cytatem, a w ostateczności z Wesołym Rogerem. W końcu piraci też dbają o zdrowie 😉

Jak wybrać płyn do dezynfekcji?

Oto jest pytanie; większość z Was zapewne jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie zawracałaby sobie tym głowy, nic więc dziwnego, że nie macie wielkiego doświadczenia w tej kwestii.

Wybór odpowiedniego płynu jest jednak bardzo istotny dla zachowania zdrowia całej załogi, dlatego zapoznajcie się z naszym krótkim poradnikiem, który wyjaśni rzecz w możliwie prosty i zrozumiały dla laika sposób.

Po pierwsze, poznajcie wroga

Dezynfekcja to inaczej odkażanie, polegające na zniszczeniu drobnoustrojów chorobotwórczych. Drobnoustroje mogą być jednak różne. Dlatego też najważniejszą rzeczą, jaką powinniście sprawdzić podczas zakupu jest fakt, czy dany preparat zniszczy akurat te, na których Wam zależy.

Krótko mówiąc, na rynku istnieją preparaty:

  • antybakteryjne
  • i przeciwwirusowe.

Jak się zapewne domyślacie, te pierwsze niszczą bakterie, a drugie – wirusy. W świetle zaistniałej sytuacji prawdopodobnie interesują Was preparaty przeciwwirusowe, które skutecznie unieszkodliwią COVID-19. Zakup nawet najdroższego specyfiku skierowanego przeciw bakteriom nie będzie miał sensu w walce z wirusem. Taki środek nie zrobi na nim najmniejszego wrażenia, a w dodatku da Wam fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo przecież „czymś” spryskaliście daną powierzchnię.

Po drugie, przeczytajcie etykietę

Każdy preparat przeciwwirusowy czy antybakteryjny ma swoje przeznaczenie; niektóre służą do dezynfekcji rąk, inne powierzchni, a jeszcze inne – przedmiotów mających bezpośredni kontakt z żywnością. Zawsze na opakowaniu umieszczona jest też instrukcja obsługi, której należy dokładnie przestrzegać. Dla własnej wygody najlepiej jest poszukać środków niewymagających spłukiwania.

Bardzo ważną kwestią jest też wiarygodność; fakt, że producent danego środka twierdzi, iż jest on „skuteczny” to jakby ciut za mało. Dlatego zawsze zwróćcie uwagę na to, by dany specyfik był dopuszczony do użytku jako środek biobójczy i posiadał na to stosowne pozwolenie. Jest ono wydawane przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, a numer pozwolenia powinien być wyraźnie wyszczególniony na opakowaniu.

Po trzecie, wybierzcie odpowiednią pojemność

W przypadku preparatów do dezynfekcji obowiązują te same reguły, co przy zakupie każdego innego towaru: kupując więcej na raz, zapłacicie mniej za litr. Nabywając preparaty do stosowania w warunkach rejsowych weźcie jednak pod uwagę własną wygodę; duże opakowanie z pewnością sprawdzi się znakomicie w przypadku, gdy będziecie chcieli odkazić jacht. Jeśli jednak wybierzecie się na zakupy i zapragniecie zdezynfekować własne dłonie, pięciolitrowy baniak może okazać się trochę nieporęczny.

Z drugiej jednak strony, kupienie zbyt małej ilości środka może być strzałem w kolano – nie wiadomo przecież, czy po drodze będzie gdzie uzupełnić zapasy. Optymalnym rozwiązaniem jest więc zakup dwóch opakowań:

  • małego, do użytku bieżącego w momencie, gdy schodzicie z pokładu
  • i dużego, które będzie służyć jako środek do odkażania jachtu oraz jako zapas.

Podsumowanie

Mamy nadzieję, że nasz krótki poradnik wyjaśnił Wam parę kwestii, dzięki czemu teraz będzie Wam prościej dokonać racjonalnego wyboru. Jeśli jednak macie jakieś wątpliwości, nie wahajcie się skontaktować z nami. My też jesteśmy żeglarzami i też chcemy pozostać zdrowi, dlatego chętnie podzielimy się naszą wiedzą oraz doświadczeniem.

Jak żeglować w czasach koronawirusa COVID-19? Wywiad z byłym wiceministrem zdrowia i żeglarzem Krzysztofem Łandą

Zastanawiacie się, jak żeglować i nie zwariować? Chcecie wiedzieć, czy na pokładzie trzeba cały czas nosić maseczkę i trzymać 2-metrowy dystans od reszty załogi? A może istnieją jakieś inne sposoby ochrony przed koronawirusem? Jak się zachować przed rejsem i tuż po wejściu na pokład?

Też nas to ciekawiło, dlatego postanowiliśmy wyjaśnić rzecz raz na zawsze i zapytać fachowca – żeglarza, a zarazem lekarza. Odpowiedzi na wszystkie te pytania (oraz parę innych) znajdziecie tutaj.